sobota, 5 maja 2018

Wiza "Zwiedzaj i Pracuj" do Australii


W 2014 roku Polska podpisała umowę z Australią dotyczącą wizy numer 462, zwaną "Zwiedzaj i Pracuj". Początkowo było ich 200 sztuk i rozchodziły się jak świeże bułeczki, podobnie jest z Nową Zelandią. W październiku 2017 roku ,liczba wiz dla Polaków została zwiększona do 500 sztuk! Na dzień dzisiejszy (maj 2018) wizy ciągle są i można aplikować. A jak to zrobić? Poradnik poniżej.

Jak przy każdej wizie Zwiedzaj i Pracuj trzeba spełnić kilka warunków. Do Australii takie jak:

- trzeba mieć ukończone 18 lat, ale nie skończone 31,
- skończone studia lub mieć skończone 2 lata studiów licencjackich lub inżynierskich,
- posiadać certyfikat z języka angielskiego,
- mieć około 5000 AUD na koncie (1 AUD=2,70 zł),
- posiadać bilet do Australii lub środki finansowe na jego zakup,
- ważny paszport,
- zaświadczenie z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

A teraz po kolei:

1. Najlepiej zacząć od certyfikatu z języka angielskiego, jeżeli takiego
    jeszcze nie posiadasz,

2. Następnym krokiem jest wysłanie dokumentów do Ministerstwa
    Rodziny, Pracy  i Polityki Społecznej z prośbą o wydanie
    zaświadczenia, które jest potrzebne w ramach programu "Zwiedzaj
    Pracuj",

 WYMAGANE DOKUMENTY DO WYDANIA ZAŚWIADCZEŃ:

- Oświadczenia kandydata o spełnianiu warunków udziału w Programie
- Wniosek o wydanie zaświadczenia
- Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Wszystkie informacje o zaświadczeniu z Ministerstwa i dokumenty które trzeba załączyć są dostępne na stronie: MRPIPS- program "Zwiedzaj i Pracuj".

3. Teraz można zabrać się za kolekcjonowanie dokumentów
    wszystkiego, czego życzy sobie Ambasada Australii a mianowicie:

- wypełnionego wniosku nr 1208 (opłata za wizę to 440 AUD, we wniosku wypełnia się rubrykę, gdzie podaje się dane karty kredytowej lub debetowej),
- kopia paszportu,
- kopia dowodu lub aktu urodzenia, gdzie widać imiona i nazwiska rodziców,
- dwa zdjęcia paszportowe (45mm x 35mm),
- wyciąg z konta,
- kopie dokumentów ukończenia studiów lub zaświadczenia z uczelni, ja wszystkie dokumenty tłumaczyłam u tłumacza przysięgłego,
- kopię certyfikatu językowego,
- zaświadczenie wydane przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Dokumenty należy wysłać na adres Ambasady Australii w Berlinie:
Australian Embassy Berlin
Visa Office
Wallstrasse 76-79
D-10179 Berlin, Germany.

  • Wszystkie informacje dotyczące dokumentów i opłat znajdziecie tutaj: DOCUMENT CHECKLIST 
  • TUTAJ informacje od Ambasady Australii w Berlinie.

Sprawdźcie wszystkie informacje o dokumentach, terminach i opłatach na stronach Ambasady. Ja czekałam na wizę miesiąc. Co prawda, wniosek złożyłam o wiele, wiele wcześniej, jednak miałam problem z kartą płatniczą i wydanie wizy przesunęło mi się o co najmniej miesiąc. Ale ważne, że została przyznana i będę mogła obserwować kangury na plaży, czego i Wam życzę!!!! 

sobota, 10 marca 2018

Urodzinowy lodowiec

Luty to mój miesiąc. Nie dość, że urodziłam się dwa tygodnie później niż powinnam, to jeszcze ostatniego dnia wodnika. Taka ze mnie leniwa królowa śniegu :) A do tego poznałam w Kanadzie super parę, Asię i Adriana. Asia urodziła się parę dni wcześniej niż ja, więc zorganizowałyśmy sobie imprezę urodzinową na lodowcu, a co!

Nigdy wcześniej nie wspinaliśmy się po lodzie, więc będąc w Kanadzie, krainie wiecznego śniegu, trzeba tego  spróbować. W mieście Banff działa organizacja BanffLife, która organizuje bardzo dużo fajnych rzeczy tutaj w okolicy. I dzięki temu, za pół ceny albo i mniej, wybraliśmy się na dwa dni lodowcowania. Nocowaliśmy w hostelu w Lake Louise, a na kolację mieliśmy bardzo dobre curry. Było z -30 stopni, ale my podjarani, dawaliśmy radę w tych mrozach. Adrenalina górą!





Więc będąc w Banff lub w okolicach, sprawdzajcie oferty BanffLife, bo można dużo przeżyć i zobaczyć za małe pieniądze. 

Tak mi się spodobało to wspinanie, że chcę więcej! Góry mnie zaczynają pochłaniać, tak strasznie, tak  na maksa. A jeszcze parę lat temu wolałam leżeć pod palmą, z piwem. Niebywałe!


Urodziny zaczęły się mega kolacją, z polskimi pierogami i życzeniami, szefowa kuchni dała radę. W Kanadzie już wiedzą, co najlepsze w Polsce ;).




wtorek, 13 lutego 2018

Kanadyjska dzicz, czyli Yukon

Czas leci bardzo szybko, na Yukonie byłam prawie pół roku temu! A wydaje mi się, że dopiero co wróciłam z objazdówki. Jeszcze półtora miesiąca i będę święcić koszyk na Wielkanoc, niemożliwe aż. 

Jednym z pięknych szlaków w Yukonie jest Caribou Mountain, który znajduje się koło miasta Carcross. Akurat serwują tam bardzo dobrą kawę w Caribou Crossing Cafe, polecam. 

Szlak trwa około 5 h w dwie strony, wzniesienie niewielkie bo tylko 2000 m n.p.m. Jednak warto bo widoki są nieziemskie i trochę przypominały mi Nową Zelandię, która oczywiście pod względem przyrodniczym jest najpiękniejszym miejscem na świecie, ale Kanada jej dorównuje!






czwartek, 9 listopada 2017

Jak znaleźć pracę w Kanadzie?

Oczywiście wiadomo, że wiza to nie wszystko. Fajnie, gdy w parze z pozwoleniem o pracę, idzie sama praca. A najlepiej jeszcze taka, co pozwala odłożyć pieniądze. Jak ją znaleźć? Oto zdradzam Wam sekret :)

Najlepsza praca jaką do tej pory wykonywałam, to praca w Lodge. Lodge jest to połączenie hotelu i schroniska górskiego. Oferuje nocleg i wyżywienie w cenie.  Zazwyczaj gdzieś schowany głęboko w górach, wymagający kilkunastokilometrowego marszu pod górę. 

Co się robi w takim Lodge'u? Ogólnie wszystko, sprzątanie pokoi, pomoc w kuchni, check-in i check out gości, serwowanie posiłków, mycie garów, palenie śmieci czy rozpalanie ogniska. Ogólnie multi-kulti. Dobrze mieć doświadczenie w wielu pracach, które są związanie z hotelarstwem.

W takiej pracy zazwyczaj nocleg i wyżywienie jest za darmo, a wynagrodzenie to dniówka. Jeżeli jesteśmy mili i serdeczni dla gości, to dodatkowo do wypłaty możemy doliczyć napiwki. Zarobki około 110-130 CAD za dzień, odjąć podatek(10-20%, czasami więcej), w zależności od Lodge.

Co jakiś czas, na sezon letni lub zimowy, możemy znaleźć oferty pracy w takim Lodge. Ja szukałam na stronie indeed.ca. Jednak większość takich "schronisk" nie szuka pracowników poprzez ogłoszenie, po prostu trzeba do nich bezpośrednio wysłać CV i trzymać za swoją aplikację kciuki. 

TUTAJ podaję link do 10 najlepszych Lodge w Górach Skalistych w Albercie, Kanada. Wystarczy wejść na stronę internetową danego hotelu, znaleźć zakładkę Kontakt, wyszukać tam e-mail i wysłać swoje resume. 

Ja osobiście pracowałam/ pracuję Mount Engadine Lodge (ciągle tu pracuję, listopad 2017) i Shadow Lake Lodge. Więc dwa z dziesięciu najlepszych mam zaliczone :). 

W Shadow Lake Lodge sytuacja wyglądała tak, że na 4-5 dni, lub czasami więcej, zamieszkiwałyśmy w schronisku (brak internetu, zasięgu i toaleta toi toi, wyżywienie i nocleg za darmo) a na następne 3-4 dni zjeżdżałyśmy do miasta, gdzie miałyśmy zakwaterowanie- za które płaciłyśmy i gdzie musiałyśmy same sobie kupować jedzenie. Dojazd do pracy natomiast wyglądał tak, że pracodawca z miasta Banff podwoził nas i nasze rowery z 20 km, do początku szlaku, gdzie przez 10 km rowerowałyśmy pod górkę, po czym jeszcze pokonywałyśmy z 4 km piechotą. 

Jezioro Shadow

Shadow Lake Lodge

Shadow Lake Lodge

W Mount Engadine Lodge zakwaterowanie i wyżywienie za darmo, jest możliwy dojazd do miasta Canmore, 40 km drogą żwirową. 

widok z Engadine Lodge

Engadine Lodge

droga do Engadine Lodge 

droga do Engadine Lodge

Bardzo fajna przygoda. Polecam!

środa, 1 listopada 2017

Tam, gdzie zaczyna się tundra..

O tajdzie i tundrze słyszałam tylko na lekcjach geografii. W życiu bym nie pomyślała, że kiedyś przyjdzie mi to zobaczyć na własne oczy. A, że życie bywa zaskakujące, to już się przekonałam. Bo jak  zwiedzać to na maxa, no nie? 

Tombstone Territorial Park leży  w centralnym Yukonie, z 60 km na północ  od miasta Dawson. Park ten zawiera różnorodność rzadko spotykanej wiecznej zmarzliny jak np. pingo, bugier mrozowy czy "wzorzystą" ziemię. Parę tych definicji musiałam sama sprawdzić w internetach, bo nazwy dziwne. Ale to prawda, wzgórza są różnokolorowe i pokryte tundrą.

W Parku można spotkać karibu, czarne niedźwiedzie, grizzly, łosie, ogólnie wszystko. Występuje tutaj także bardzo dużo roślin i z 137 gatunków ptaków. 

Camping na terenie całego parku jest darmowy, można się rozłożyć  z namiotem gdzie dusza zapragnie. Ale są także wyznaczone miejsca campingowe, o które dba Park Canada, i za nie pobiera opłaty. Chyba 12 dolarów za noc. 

No i na koniec dnia można zobaczyć zorzę polarną. Mi się udało, ale byłam taka leniwa o pierwszej w nocy, że nie dałam rady wygramolić się z samochodu i zrobić zdjęcia niestety. 

Tutaj podaję link do szlaków w Tombstone Territorial Park: TOMBSTONE-szlaki 








środa, 9 sierpnia 2017

Kanada

Mija mi już 5 miesiąc w Kanadzie, a ja nie opublikowałam ani jednego postu! A to tylko dlatego, że pieniądze się zarabiają i nie ma czasu, lub siły czasami, na bloga. 

Aktualnie jestem w Banff, na zachodzie Kanady, w pięknym Parku Narodowym. Pracuję gdzieś pośrodku niczego, gdzie dojeżdżamy do pracy rowerem( pod górę ciężko, z górki lżej :)), a później szlakujemy jeszcze parę kilometrów! W nocy czasami zimno, mróz nawet. Ale dla przygody warto się poświęcić :).

Gdy mam czas wolny, chodzę w góry, po górach lub gramolę się do góry i nie mogę się doczekać, gdy wreszcie będę wolna i pojadę na północ, podziwiać wszystko co się da po drodze.

Chciałabym stworzyć jeszcze tekst o tym jak dostać wizę do Kanady, bo nie jest trudno, a dla górołazów to najlepsze miejsce, by ruszyć tyłek i podziwiać piękne widoki z wierzchołka góry. A jak piwo smakuje na szczycie! Rewelacja. 

Loteria wizowa zapewne ruszy gdzieś w styczniu 2018 roku, to mam nadzieję, zdążę napisać coś ciekawego. 

Jeżeli jeszcze nie jesteście zdecydowani, czy aplikować o wizę, wrzucam parę fot. Na żywo jest jeszcze piękniej!







poniedziałek, 27 marca 2017

Noclegi na Sri Lance

Sądzę, że jak większość z nas, staram się wybierać najtańsze noclegi. Wiadomo, sprawdzam opinie, patrzę na zdjęcia, by nie dopuścić do takiej sytuacji jak w Singapurze, że do toalety chodziłam na stację metra :).

Lubię mieć poczucie, że mam zapewniony i zarezerwowany nocleg, bo nie raz i nie dwa było tak, że rezerwując na ostatnią chwilę, płaciłam dwa razy więcej lub nie było już miejsc. 

Poniżej przedstawiam moje miejsca noclegowe na Sri Lance, wraz z subiektywną opinią (100 LKR to około 2,60 zł., ceny listopad 2016):

1. Kandy

Do tego hostelu trafiłam przypadkowo, ponieważ mój wcześniej zarezerwowany obiekt okazał się zamknięty!

Hostel 335  jest duży i czysty. Każdy pokój posiada wiatrak i łazienkę z ciepłą wodą.  Serwowane śniadanie jest bardzo obfite, składa się z tostów z jajkiem, jogurtu, owoców, soku i kawy lub herbaty. Noc kosztuje 750 LKR. 

Właściciel jest bardzo miły i pomocny. Jedynym minusem jest to, że drzwi wejściowe są zamykane na klucz i za każdym razem, jeżeli się chce wejść lub wyjść, trzeba czekać na osobę, która otworzy drzwi. Z jednej strony jest to minus, z innej plus, bo wiadomo, że nikt obcy z ulicy do hostelu nie wejdzie.

2. Dambulla

W Dambulli najbardziej obleganym miejscem jest Złota Świątynia, która od centrum miasta jest oddalona o około 2 km. Z dojazdem do tego miejsca z miasta nie ma problemu, gdyż autobusy zatrzymują się na przystanku przed samą świątynią.

W Dambulli spałam w Oasis Tourist Welfare Center  za 800 LKR/noc. Można zamówić także obiad u właścicielki  za 500 LKR.

 Guest House jest położy naprzeciwko Świątyni. Gdy jest ładna pogoda, nie ma problemu z zakupem żywności czy zjedzenia obiadu w okolicy. Gorzej gdy pada deszcz, wtedy większość sklepików jest zamknięta i trzeba jeździć na żarcie do miasta.

Guest House ładny, czysty, pokój duży z wiatrakiem. Herbata i gorąca woda za darmo. Zimna woda pod prysznicem. Jest Wifi, jednak jego szybkość i działanie zależy od pogody i szczęścia :).

3. Pollonaruwa

Nocleg bardzo blisko starego miasta, plus wypożyczenie rowerów za 500 LKR za dzień. Thisal Guest House posiada duże, ładne pokoje z łazienką, dobrze działające wifi. W cenie śniadanie, jajko i tosty, obfite jak na Sri Lankę przystało. Cena 1000 LKR za noc.

Właściciele bardzo pomocni, prowadzą mama z synem. Pani domu trochę zaborcza, ale wiadomo, chce wszystkiego co najlepsze dla gości :). Można zamówić u niej domowy obiad za 500 LKR.

 Obok guest house jest naprawdę parę fajnych knajp, gdzie można zjeść tanio, dużo i smacznie.

4. Anuradhapura

Miejscówa dobra, wyremontowana. Pokoje z łazienką i wiatrakami. Wifi działa jak chce ;). 

City Capital Hostel  leży w dobrej okolicy, z dużą ilością knajp i sklepów. Ceny nie pamiętam, ale był to jeden z droższych moich noclegów na Sri Lance. Można także wypożyczyć rower na miejscu.

5. Nilaveli Beach

Miejsce opisywane w przewodnikach jako dziewicze i naturalnie piękne. Ja się z tym średnio zgodzę (to tylko moja opinia), plaże średnie, brudne i baza noclegowa jest droga.

Znalazłam tani nocleg, około 10 km od miasta i 15 minut piechotą do plaży. W The Residence Nilaveli noclegi kosztują około 1000 LKR w pokoju wieloosobowym. Właściciele bardzo mili, dobre wifi.  Co do lokalizacji.. no cóż, do jedzenia z pół godziny drogi piechotą, do sklepu z  5 minut drogi. Ogólnie hotel leży w wiejskiej okolicy, gdzie trzeba uważać na krowy chodzące środkiem drogi lub co lepiej, po plaży :) 

6. Ella

Pośród wzgórz herbaty i z daleka od głównej drogi. Na dworzec kolejowy 3 minuty wzdłuż torów. Hostel Sleep Cheap Ella oferuje duże pokoje, ciepłą wodę, dobre wifi i wygodne łóżka. 1000 LKR za noc. 

Bardzo dobra lokalizacja, śmieszni właściciele, których nie ma na miejscu, tylko przyjeżdżają jak muszą do hostelu. Przez noc z koleżanką z Belgii byłyśmy same, każda miała pokój dla siebie. Dobrze wspominam tę miejscówę.

Edit: 
Widzę na booking.com, że teraz w cenie (która jest większa) jest śniadanie. Podobno dobre i obfite!

7. Tangalle

W Tangalle znajduje się najpiękniejsza plaża, jaką widziałam na Sri Lance i nie tylko. Noclegi w samym mieście są średnio tanie, więc zarezerwowałam sobie nocleg z 10 km od miasta. Dojeżdża tam autobus, który jedzie w kierunku Weligamy czy Galle, a przystanek nazywa się UNAKURUWA. 

Tuk Tuk Bay posiada duże pokoje z łazienką, z wiatrakiem, dobre wifi i dobre jedzenie. W okolicy jeden sklepik z wafelkami, batonami i wodą.  Plaża średnia, wąska, rybacy łowią ryby cały dzień. 1300 LKR za noc. 

8. Weligama

W Weligamie zatrzymałam się po to, by zająć miejsce w pociągu do Colombo w klasie bez rezerwacji. Pociąg zaczyna tutaj swoją trasę, więc pomyślałam, że będzie wygodniej tutaj się wbić. I nie myliłam się. Na następnej stacji nie było już miejsc siedzących, a nawet ze stojącymi był problem :).

Zatrzymałam się w Weligama Vila South, który jest domem wraz z hotelem, w którym mieszka bardzo fajna i sympatyczna rodzina. 

Duże pokoje, z wiatrakiem, dobre wifi, trochę daleko od centrum- około 20 min piechotą. Plaża w Weligamie jest straszna, więc na plażowanie jeździłam do Mirissy. Autobusy na Sri Lance naprawdę kosztują grosze.

Cena 800 LKR za noc, 250 LKR za śniadanie, które jest przesmaczne i mega obfite. 

9. Nuwara Eliya

O Nuwara Eliya nie ma co pisać. Polecam zostać w okolicy Ella i pobuszować po tamtejszych plantacjach herbaty. Nuwara Eliya jest niczym wyróżniającym się miastem, a na pole herbaty i tak trzeba jechać za miasto.

Są to moje subiektywne oceny akomodacji. Większość noclegowni na Sri Lance naprawdę jest fajnych i wszystkie te wymienione powyżej, nie zaskoczyły mnie po przybyciu na miejsce. Wszystko zgadzało się z opisem na booking.com.

niedziela, 1 stycznia 2017

O marzeniach i celach na Nowy Rok

To będzie historia o cudach i spełnionych marzeniach. 

(Wiem, że średnio piszę, napięcie akcji nie rośnie, ale to jest historia z przesłaniem).

Na drugim roku studiów bardzo chciałam pojechać. Gdzieś. Mama podsunęła mi pomysł, że może jakiś kurs językowy po inżynierze lub coś w tym stylu. Szukałam, a to Australia, a to Nowa Zelandia. O, to brzmi egzotycznie. Wpisałam kraj do google i pierwszy raz w życiu szczęka opadła mi tak, że Nowa Zelandia została  już w głowie. 

Wysłałam parę mejli do jakiś tam biur organizujących takie wypady. Pani odpisuje, że trudno do NZ się dostać, trzeba spełnić dużo wymagań itp. Lepiej jechać do Australii, prościej, łatwiej i ogólnie cud, miód i malina. Ale ja chciałam do Nowej Zelandii i żadna Australia mnie nie przekona. 

Jednak nie widząc wtedy żadnej szansy na wyjazd do Nowej Zelandii, marzenie odłożyłam na później. Zostałam w Polsce, zrobiłam magistra, jak przykładny młody człowiek.

Aż nagle ogarnęłam to, że do Nowej Zelandii mamy wizy "Zwiedzaj i Pracuj" i  jak wygram "loterię", czyli, że będę bardzo szybka w wypełnieniu wniosku i zaklepię sobie miejsce jedno ze 100, to pojadę. I zobaczę owce, kiwi, fiordy i Bóg wie co tam jeszcze. Tak się zajarałam tym pomysłem, że przekabaciłam moje dwie koleżanki na Nową Zelandię. 

18 lutego kupiłam szampana (by celebrować zwycięstwo), bo wtedy miała otworzyć się aplikacja dla Polaków, rozłożyłam się na krześle i czekałam na godzinę 0. Jakie było moje zdziwienie, gdy po 30 minutach od otwarcia aplikacji (tyle zajęło mi wypełnienie wniosku) nie było już miejsc wizowych, bo rozeszły się one w 10 min. Zdziwienie było takie, że pierdolnęłam tego szampana w kąt i nawet nie miałam siły się popłakać. Marzenia poszły w pizdu, obraz porażki przed oczami był ogromny.

Miesięczna depresja poskutkowała tym, że porobiłam szybko wszystkie projekty na studiach, wykreśliłam autostrady, lotniska, ogólnie był to dobry czas naukowy. Jak nigdy.  Ale dla mojej psychy nie.

Jednak pewnego pięknego wieczoru, sprawdziłam, tak dla hecy, czy może jest jakiś błąd na stronie aplikacji i może są jeszcze jakieś miejsca. I o dziwo było!!!!  Ręce mi się trzęsły przy wypełnianiu wniosku wizowego, numer karty płatniczej mylił mi się wielokrotnie. Ale udało się, wysłałam aplikację, zapłaciłam za nią i zostało tylko czekać na mejla, że to błąd systemu. Całe szczęście okazało się, że to nie błąd i miejsce faktycznie było moje, zaklepane. A dlaczego? Bo poprzedni aplikant nie wysłał na czas dokumentów medycznych itp, więc automatycznie zwolniło się miejsce, bo on je stracił. 

Wtedy uwierzyłam, że marzenia się spełniają, jeżeli bardzo tego chcesz!


                     
 By tego było mało, "wysiedziałam" jeszcze przed monitorem komputera dwie takie wizy dla moich koleżanek, więc magia, czarodziej, JEDZIEMY!!!!!!

I tak o to moi drodzy, jeżeli założycie sobie jakiś cel w życiu, czy teraz, czy później czy kiedykolwiek, i bardzo będziecie tego chcieli, prędzej czy później to się spełni. Wierzę w to z całego serca, bo Nowozelandzka historia to potwierdza.



Co do celów na Nowy Rok. Nie robię żadnej listy, bo mam tysiąc pomysłów na minutę i nigdy nie wiem, co mi jeszcze do łba strzeli. Wiem tylko, że mam wizę "Zwiedzaj i Pracuj" do Kanady, i z pewnością pojadę tam, by dorobić się dolarów na moje postrzelone pomysły i podszkolić angielski.

Największym moim marzeniem i celem jest być szczęśliwą, spełnioną i spokojną wewnętrznie całe życie, co i Wam z całego serca życzę!!

czwartek, 22 grudnia 2016

Plaże Sri Lanki

Wyjeżdżając na wakacje, sądzę, że większość ludzi marzy o ciepłej, spokojnej wodzie, cieniu palmy i miękkim piasku. Czasami, po przybyciu na miejsce jesteśmy lekko zaskoczeni, zazwyczaj negatywnie, bo widoki nie są takie same,  jak te, które podziwialiśmy w Internecie. Niestety i ja parę razy skrzywiłam się na miejsca, które były wychwalane na forach, w przewodnikach czy innych blogach. Każdy lubi co innego. A, że jestem osobą, która patrzy bardzo sceptycznie na świat, większością miejsc jestem rozczarowana. No mam prawo, nie? Jednak parę lat temu sobie przyrzekłam, że znajdę tą idealną, idylliczną plażę.

Ciągle jej szukam i szczerze muszę przyznać, że chyba ją znalazłam. Chyba, bo wiem, że jeszcze dużo miejsc nie widziałam i mogę się mylić. Ale plaża Tangalle na Sri Lance, jak do tej pory, jest moim NUMBER ONE.

1. Plaża Tangalle

Jedną z najpiękniejszych plaż jaką widziałam w życiu, jest plaża w Tangalle. Leży ona na południu Sri Lanki i naprawdę robi ogromne wrażenie. Plaża ciągnie się kilometrami, jest szeroka, czysta, ma miękki i drobny piasek.  Wzdłuż brzegu jest dużo raf koralowych, jednak co jakiś czas wytworzone są tzw. "baseny" czyli miejsca otoczone z trzech stron rafą, gdzie dzięki temu, woda jest spokojna i można sobie popływać. 

Mało turystów, mało brudu i dużo spokoju. Parę knajp znajduje się na plaży, więc w razie wielkiego głodu, da się go zaspokoić.

Tangalle Beach/Sri Lanka
Tangalle Beach/Sri Lanka
Tangalle Beach/Sri Lanka
Tangalle Beach/Sri Lanka

2. Plaża Mirissa

Dużo osób wychwala tę plażę, więc oczywiście musiałam sprawdzić, czy to wszystko prawda, co o niej wypisują. 
Plaża mała, ładna, czysta, dość szeroka. Dużo turystów. Miasteczko rozłożyło się wzdłuż głównej drogi, turystyczna kolebka. 
Plaża bardzo fajna, jednak w porównaniu do Tangalle, bardzo tłoczna.

Mirissa Beach/Sri Lanka
Mirissa Beach/Sri Lanka

3. Plaże Uppuveli i Nilaveli

A teraz o tych brzydkich plażach.

W przewodniku przeczytałam, że plaże wschodu, co prawda są jeszcze dzikie, bardzo mało jest tam infrastruktury turystycznej, ale, że to są najpiękniejsze plaże na Sri Lance. Oczywiście tam też się wybrałam i bardzo zdziwiłam. Plaże brzydkie, brudne i bardzo mi się nie podobały. Wiem, że byłam tam po sezonie, wtedy już o plażę się nie dba, ale litości, każdy kto produkuje śmieci powinien po sobie sprzątać i tyle. Świat byłby czystszy, a ja bardziej zadowolona :D. Oczywiście, to jest moja opinia o wschodnich plażach Sri Lanki, wiadomo, najlepiej pojechać, obejrzeć i samemu wyrobić sobie opinię.

Ogólnie plaże ładnie wychodzą na zdjęciach, trochę gorzej jest w rzeczywistości. 

Nilaveli Beach/Sri Lanka 
Taka ryba!!/Nilaveli Beach/Sri Lanka
Nilaveli Beach/Sri Lanka
Uppuveli Beach/Sri Lanka

Uppuveli beach/Sri Lanka
Uppuveli Beach/Sri Lanka

Chcecie spokoju i ładnej plaży? Jedźcie do Tangalle. Lubicie bardziej turystyczny, resortowy klimat? Mirissa będzie idealna.

Zachodnich plaż Sri Lanki nie widziałam, bo imprezowa to byłam na studiach, a teraz spokoju i laby potrzebuję :).

niedziela, 27 listopada 2016

Cukierkowe Kandy

Kandy jest dużym i tłocznym miastem. Jest bardzo ważnym ośrodkiem dla wyznawców buddyzmu, bo znajduje się tutaj Świątynia Zęba Buddy, w której podobno przechowywany jest jego ząb. Kompleks ten jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. 

Mnie Kandy przywitało zamkniętym hostelem, który zarezerwowałam parę dni temu. Szczęście w nieszczęściu, że polecono mi inny pobliski hostel, który jest naprawdę świetny 335 Holiday Homes and Dormitory, ciepła woda dobre wifi, blisko do dworca i do jedzenia.

Kandy jest dla mnie taką miniaturką miniaturek Bangkoku. Niby stragany z ciuchami, żarcie na ulicy, jakieś nowe knajpy i puby. Jednak urok Sri Lanki ciągle pozostaje.

Przydatne informacje:
  • hostel 335 Holiday Homes and Dormitory 750 LKR wraz ze śniadaniem
  • wstęp do Świątyni Zęba Buddy 1500 LKR
  • wstęp do Udawatta Kele Sanctuary 670 LKR
  • wstęp na teren klasztoru Bahiravokanda Vihara 200 LKR
Codzienne Kandy:

Kandy/Sri Lanka
Kandy/ Sri Lanka
Kandy/ Sri Lanka
Kandy/ Sri Lanka
Kandy/ Sri Lanka
Kandy/ Sri Lanka
Kandy/ Sri Lanka

Świątynia Zęba Buddy przeżywa oblężenie chyba od zawsze i na zawsze. Bardzo dużo ludzi, bardzo mało miejsca, ale kompleks strasznie mi się podobał.

Na pierwszym i drugim piętrze w nowej świątyni znajduje się Muzeum Zęba Buddy. Wstęp podobno 500 LKR. Ja, naprawdę, niechcący weszłam za darmo, choć wchodzić nie chciałam. Zauważyłam jakieś schody na górę, to dawaj włazimy. I okazało się, że było to wyjście z Muzeum. Ja weszłam na drugie piętro, zobaczyłam co miałam zobaczyć i wróciłam tą samą drogą. Nikt mnie o nic nie podejrzewał. Chyba.
Świątynia Zęba Buddy/ Kandy/ Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/ Kandy/ Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/ Kandy/ Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/ Kandy/ Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka

Na terenie kompleksu świątynnego znajduje się Muzeum Słonia Radży. To było najukochańsze zwierzę Lankijczyków, więc po jego śmierci postanowili go wypchać i wystawić. Oto efekt.
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka
Świątynia Zęba Buddy/Kandy/Sri Lanka

Drugim moim celem był Królewski Ogród Leśny. Jest to rezerwat, który obejmuje las tropikalny w Kandy. 
Przy wejściu pan rozdaje mapy terenu, więc ciężko jest się zgubić. Polecam bardzo, taki zielony oddech od Azjatyckich miast.

droga do Królewskiego Ogrodu/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka

Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Królewski Ogród Leśny/Kandy/Sri Lanka
Kandy/Sri Lanka
Kandy/Sri Lanka

Gdy człowiek porozgląda się dookoła Kandy, można zauważyć dużego, białego buddę gdzieś na wzgórzu. Tak mi się ten widok spodobał, że zapragnęłam się tam wczołgać. 
Budda jest naprawdę duży, ma 88 stóp wysokości, czyli więcej niż 24 m. Znajduje się on na terenie klasztoru. Miałam zaszczyt wsłuchać się w popołudniową modlitwę. Próbowałam się także wspiąć na szczyt samego buddy, ale piętro 4 było zamknięte a z piętra 3 nie było możliwości podziwiania widoku miasta. A po drodze i tak aparat mi się rozładował.
Fajna wspinaczka, trochę dla rozruszania kości i tyłka. 

Duży Budda/Kandy/Sri Lanka
Duży Budda/Kandy/Sri Lanka
Duży Budda/Kandy/Sri Lanka
Duży Budda/Kandy/Sri Lanka
Duży Budda/Kandy/Sri Lanka
Duży Budda/Kandy/Sri Lanka
Duży Budda/Kandy/Sri Lanka